wtorek, 10 września 2013

7 najbardziej przereklamowanych symboli

Znane są na całym świecie. Mimo, iż nie potrafisz tak naprawdę powiedzieć, czym jest symbol (i czym różni się od alegorii – standardowe szkolne pytanie) to zdajesz sobie sprawę, że otacza Cię całe ich mnóstwo. Pierwszym Twoim skojarzeniem będzie pewnie symbolika miłosna lub chrześcijańska, ale wystarczy przypatrzeć się Twojemu codziennemu życiu i prostym figurom geometrycznym, a nawet wysyłanym wiadomościom sms – wykrzywiona „buźka” symbolizuje niezadowolenie, uśmiechnięta – radość, i tak dalej.

Nie pora to ani miejsce, by oddawać się patetycznej wykładni symboliki polskości czy chrześcijaństwa oraz roztrząsać kwestię, w jaki sposób symbole zmieniały znaczenie dzięki działalności człowieka (najprostszym tego przykładem będzie swastyka). Chcę skupić się na tym, na ile poważnie podchodzimy do ich znaczenia w naszym życiu. Osobiście odnoszę wrażenie, że symbole nadal odwołują się do tradycji lecz traktowane są sztampowo, bezosobowo, w kategoriach „bo tak trzeba, bo tak się robi”. Oto kilka przykładów.

1. Serce. Chyba najbardziej nadużywany symbol. Nawet jeśli Cię nienawidzę, w komentarzu na facebooku pozostawię Ci serduszko. Nawet jeśli z drugą połówką jestem po to, bo samemu być głupio zamiast kropki w smsie postawię serduszko. Biedny jest ten nasz narząd wewnętrzny, katowany od strony fizycznej i psychicznej, a najbardziej musi mieć dość, gdy widzi swoją uproszczoną karykaturę spoglądającą ze sklepowych, walentynkowych witryn.

2. Welon. Biały, śmietankowy, ecru, wykończony hiszpańską koronką. Obojętnie jaki - jego założenie powinno iść w parze ze znaczeniem, jakie niesie. Welon to symbol tego, że wychodzisz za mąż, a zatem jesteś nietknięta w dosłownym znaczeniu tego słowa. Gdyby symbol ten brano pod uwagę serio, przypuszczam, że współcześnie ich produkcja byłaby mocno nierentowna. Szczególnie bezsensowna w przypadku par z dzieckiem lub tych, które po raz kolejny zakładają na dłonie obrączki.

3. Krzyż. Największa świętość chrześcijan, którą przywłaszczyła sobie najpierw moda haute couture, a kolejno moda uliczna. Krzyż jest wszędzie, w niezliczonych ilościach. Na bluzkach, spodniach, bransoletkach. Kolorowy, koronkowy, a nawet odwrócony. O co chodzi? Odwrócenie symbolu oznacza chęć zmiany energii, można więc zacząć snuć daleko idące domysły, że moda namawia nas do satanizmu (wtf?!). Czekam na chwilę, w której krzyże zaczną pojawiać się na stringach i skarpetkach. Od tego dnia zacznę wrzucać na bloga zdjęcia. I promise.

4. Chleb. Ważny, szczególnie w polskiej kulturze, symbol chrześcijański i literacki. W trakcie moich studiów i czytania literatury martyrologicznej (polska literatura jest w 80% taka) symbol ten pojawiał się notorycznie. Do chleba niegdyś miano szacunek, gdyż pamiętano czasy, gdy go nie było. Symbolizuje pracę ludzkich rąk i jedność. Jak traktujemy chleb? Dokładnie tak samo jak to, co symbolizuje. Współczesny, norwidowski „szacunek dla darów nieba” nie istnieje. Mamy go tak dużo, że bez problemu wyrzucamy, nie umiejąc się podzielić z kimś, kto naprawdę go potrzebuje. Tak na marginesie, nigdy nie odważyłam się na wyrzucenie kawałka chleba do śmieci.

5. Biel i czerwień, czyli flaga Polski. Super, że czujemy się patriotami w każdym miejscu i czasie, na każdym kontynencie. Nawet, gdy bierzemy udział w bójce kiboli daleko poza stadionem, z wymalowanymi plakatówkami flagami na policzkach i „ku..wa” na ustach. Hmm, a flaga to podobno nie tylko Bóg i ojczyzna ale i honor.

6. Pacyfka. Dla jednych symbol szatana, dla innych pokoju. W Europie znana za sprawą działalności ruchu hipisów, którzy wierzyli, że planeta Ziemia jest na tyle duża, że jest w stanie pomieścić nas wszystkich. Make peace, not war. Pacyfka używana pod każdą szerokością geograficzną na demonstracjach, wiecach, występuje w formie nadruków, wycinanek, lampionów. A wojny jak były, tak są nadal. Na chwilę obecną obklejenie całego Damaszku i Egiptu pacyfkami nie dałoby odpowiedniego rezultatu.

7. Święty Mikołaj. Jego skomercjalizowana sylwetka ma jedną wspólną ideę z tym, który był i żył. Wiadomo – prezenty. Poza tym chyba przywykliśmy do krasnoluda z wielkim brzuchem, długą brodą, otoczonego sforą sexownych mikołajek. Możecie takiego spotkać nawet w pornolu. O ile wiecie, gdzie szukać.

Kurde, właśnie uświadomiłam sobie, że w mojej szafie wisi bluzka w krzyże, a serduszkowe kartki walentynkowe przechowuję w szafce od liceum.

2 komentarze:

  1. Nie do końca rozumiem co miałaś na myśli, szczególnie jeśli chodzi o puentę. Nie rozumiem kompletnie dlaczego akurat te symbole wybrałaś, a argumentacja, że "są przereklamowane" nie istnieje żadna.

    1. Serce - to symbol sam w sobie, nijak ma się do naszego narządu wewnętrznego. Nadużywany owszem, ale stanowczo nie przereklamowany.
    2. Welon - z tego co mi wiadomo to głównie miał zakrywać twarz panny młodej, aby pan młody jej nie zobaczył, jak również odgonić złe demony.
    3. Krzyż - to akurat chrześcijanie sobie go zagrabili, bo właściwie każda cywilizacja miała swój krzyż i przypisane do niego znaczenie, np. ogień, życie itp.
    4. Chleb - wciąż widzę ludzi karmiących kaczki, by nie wyrzucać chleba, "bo to grzech", "bo nie wypada". Wciąż u mnie w domu, gdy kromka chleba spada na ziemię, podnosi się ją i całuje, z szacunkiem.
    5. Mylisz pojęcia, nie flaga jest Bogiem, Honorem i Ojczyzną, nic bardziej mylnego. Flaga to owszem symbol, ale te wartości wcale nie muszą iść z nią w parze.

    I można by tak dalej. Główny zarzut jaki można Ci postawić, że symbole, w przeciwieństwie do alegorii, która jest zazwyczaj jednoznaczna, są wieloznaczne, a najważniejsze jest to znaczenie jakie samemu się im nadaje ;]

    A i skarpetki w krzyże:
    http://wszafie.pl/skarpetki-w-krzyze-25135

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Anonimie- zarówno ten tekst jak i cały blog ma charakter skrajnie subiektywny, stąd taki a nie inny wybór symboli. Podobnie jak argumentacja. I odnosząc się do tego, co sam napisałeś- najważniejsze jest to znaczenie, jakie się samemu im nadaje:-) więc albo akceptujesz to co piszę albo nie czytasz. Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń