niedziela, 17 lutego 2013

Obsesja doskonałości

"Do doskonałości brakowało jej tego, że nie miała wad"

Dzisiaj będzie zupełnie poważnie, gdyż ironia czasami niewskazanym elementem dyskursu jest. Co ciekawe, oburzają się zwłaszcza panowie. Wracając do tematu moich dzisiejszych rozważań – czy nie macie wrażenia, że współczesne bytowanie polega na ciągłym dążeniu do bycia "naj"?

Czy to społeczeństwo czy my sami wywieramy na sobie presję doskonałości? Przyjrzyjmy się. Współcześnie zaistnieć mogą tylko te osoby, które są naprawdę dobre, perfekcyjne w danej dziedzinie. Stąd talent show, konkursy piękności, a nawet zawody sportowe. Na przykładzie bloga – pisanie dla siebie nie wystarczy, potrzeba paru tysięcy unikalnych użytkowników, by ktoś Cię zauważył. Po co ma to robić? Dla kariery, rozpoznawalności, pieniędzy. W jaki sposób to osiągnąć? Poprzez kontrowersję, grę, intrygę. Czysty marketing. I koło się zamyka. Marketing przenosimy na inne dziedziny życia, właściwie każdą dziedzinę. Nawet w seksie. Tu także każdy chce być doskonały.

Dlaczego? Wina naszych czasów? Bo żeby dostać pracę, musisz skończyć studia. Im bardziej prestiżowe, tym lepiej dla Ciebie. Im więcej doświadczeń w swoim długim CV, tym lepsza praca, a czym lepsza praca, tym lepsza płaca. Przenosząc to na płeć piękną - im dłuższe szyny, tym stacja lepsza. Można wymieniać w nieskończoność.

Doskonałość to złuda. Ktoś kiedyś powiedział, że najdoskonalsi są ludzie w swej niedoskonałości. Na ile prawdziwi są ci, którym wydaje się, że doskonałość w każdej dziedzinie stanowi ich sens życia? Gdyby wszystkim dane było po równo ten świat szybko skończyłby się. Pacyfiści powiedzą, że nie mam racji, ponieważ nie byłoby niesprawiedliwości, wojen i takich tam. Oczywiste jest też, że nie byłoby marzeń i pogoni za nimi.

Moja skromna osoba nie mogłaby z pewnością związać się z mężczyzną pragnącym ideału, ponieważ czułaby się przy nim … zestresowana. Winę zwalam na mój częściowy, życiowy luz, nieprzymuszający do zdobywania więcej ponad to, ile sama potrzebuję.

Podsumowując zadam Ci jedno pytanie - czy w najdroższym mieszkaniu, siedząc na najmodniejszej kanapie, w najbardziej lanserskich ubraniach, przy kieliszku najbardziej wytrawnego wina, z najlepszą partią w mieście poczujesz się najszczęśliwszy/a na świecie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz