piątek, 3 maja 2013

O co chodzi z 3 maja?

No jak to, o co? Przecież to dzień wolny od pracy, obowiązków. Dzień dla wina, kobiet i śpiewu. Jeden z tych, które tworzą najbardziej upojny czas w roku. Irytujący jest przy tym fakt, że w telewizji z tej okazji puszczają same bzdety typu „Pan Tadeusz”, a powszechnym jest, że „Pana Tadeusza” się pije, nie ogląda.

Prawda historyczna podaje, że byliśmy drugim na świecie państwem, w którym została ustanowiona konstytucja. Co czuli Polacy, żyjący wówczas? Pewnie nic. Bogaci się bogacili, a biedni biednieli. Na pewno nie zdawali sobie sprawy, że ich epoka jest epoką myśli oświeconej. Podzieleni, niezadowoleni, sfrustrowani, że nakazywane jest im ubóstwo, skromność i przestrzeganie ustalonych odgórnie norm. Historia prawdę Ci powie. A mniej więcej tyle powie, ile zdążysz wyczytać pomiędzy jej kartami.

Posiadanie konstytucji do czegoś zobowiązuje. Bynajmniej do zakrapianych imprez nad brzegiem jeziorka. Nie wszyscy chcą zrozumieć, a niektórzy po prostu nie są w stanie, co oznacza świadomość życia w kraju, wspólnocie. Chociaż … nie, nie oskarżajmy się wzajemnie. Przykład zawsze dawany jest od „wielkich” ku przestrodze „maluczkich”. Nikt nie obiecywał, że w XXI wieku coś się w tej materii zmieni. Za sto lat ktoś równie spostrzegawczy jak ja dostrzeże, że nadal „Twoja jest krew, a ich jest nafta”. To nie na mądrości, prawdzie i bohaterstwie budowana jest nasza historia. Konstytucja powinna symbolizować życie w cywilizowanym, sprawiedliwym i przede wszystkim praworządnym państwie.

Uprzedzając ewentualne pytania – tak, duże dziewczynki wierzą w bajki.

A teraz idąc za ciosem – miejmy wszystko w tyle i chodźmy się napić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz