piątek, 4 października 2013

Za co kochamy „Sex w wielkim mieście”?

To niebywałe ale po opublikowaniu cytatu, wypowiedzianego w jednym z odcinków serialu przez Carrie, dotyczącego samotności i kupowania butów, na moim faceboookowym wallu, od razu status ten zalajkowało kilka kobiet. I jeden facet.

Serial uchodzić powinien za całkiem przeciętny, jakich Ameryka wyprodukowała setki. Scenariusz, fakt, na podstawie powieści, ale nie zawiera nic, co mogłoby nosić znamiona odkrycia - życie współczesnych, trzydziestoletnich kobiet. Jednak cholernie wciągające życie mają cztery przyjaciółki z New York City. Kochamy je za to, w czym do nas są podobne oraz za to, czego nie mamy, a chciałybyśmy. Te kobiety są od siebie totalnie różne. Romantyczka, intelektualistka, spec od PR i zakręcona felietonistka. Chcąc, nie chcąc, utożsamiam się z tą ostatnią, Carrie, która kocha pisać, a jej przemyślenia momentami są, mam wrażenie, wyciągnięte z mojej głowy. Założę się, że niejedna z Was czuje się też Charlottą i Mirandą lub (czego Wam życzę) Samanthą.

Te kobiety mają prawie wszystko. A my im trochę zazdrościmy tej lekkości życia i wydawania pieniędzy na szpilki od Blahnika. I niejednokrotnie kretyńskich, ale zabawnych przygód, podczas których mówią jedno, a robią drugie. I tego, że mają o czym opowiadać, z kim się spotykać i ciągle im mało życia. I pewnie jeszcze tego, że żyją totalnie innym światem, z amerykańskim akcentem, żółtymi taksówkami i kawą pitą wprost z ulicy. Aaa, nie wolno też zapomnieć o ich inspirujących, modowych wariacjach. Kultowy już serial dziś nie wzbudza większych emocji. Homoseksualiści, zdrady, trójkąty i rozmawianie o sexie wprost nie robi na nas większego wrażenia. Co innego w latach 90tych, gdy zaczęto jego produkcję. Wyobrażam sobie reakcje telewidzów, gdy Samantha opisuje przyjaciółkom smak spermy swojego nowego kochanka.

Osobiście serial ten uwielbiam za dwie sprawy. Pierwszą są oczywiście nieprzewidywalne bohaterki, którym daleko do ideału, które popełniają gafę za gafą i na własne życzenie stawiają się w kłopotliwych sytuacjach (skąd my to znamy, co?) oraz trafne dialogi i pointy, jakie stawia Carrie na końcu każdego ze swych felietonów. Poniżej moje ulubione cytaty z serialu:

Codziennie miliony ludzi cierpią na monogamię. Nie ma wynalezionego lekarstwa.

Czy my jesteśmy po prostu romantyczni inaczej, czy jesteśmy dziwkami?

Dlaczego pozwalamy, by to, czego nie mamy, psuło nam radość z tego, co mamy?

Jaja są dla faceta tym, czym torebki dla kobiet.


Czym jest uczciwość? Może za bardzo ją cenimy? Może wyznanie prawdy jest szczytem egoizmu, sposobem na rozgrzeszenie kosztem bólu zadanego drugiemu człowiekowi?

Nie da się uniknąć trójkąta. Nawet jeżeli jesteś jedyną osobą w łóżku, zawsze ktoś był w nim przed tobą.

Wszechświat może nie gra z nami fair, za to ma ogromne poczucie humoru.

Miłość to jedyna marka, która nigdy nie wychodzi z mody.

2 komentarze:

  1. Nie przepadam, nie bierze mnie i z żadną postacią się nie identyfikuję. Stanowczo bardziej przepadam za Anią z Zielonego Wzgórza, którą, mam wrażenie, bohaterki były trochę inspirowane, tylko... całość została znacznie spłycona. I relacje międzyludzkie też.

    OdpowiedzUsuń
  2. Relacje międzyludzkie od czasów "Ani z Zielonego Wzgórza" są po prostu spłycone. Jakie czasy, taka Ania.

    OdpowiedzUsuń